zobaczysz na własne oczy. Proszę, papo, podejdź do okna.
Odsłoniła kotarę. Westland stanął koło córki. - Panna Ward napisała, że jesteśmy śledzeni - wyszeptała. - Spójrz sam, a zobaczysz. - Wskazała na liściasty gąszcz w rogu ogrodu. Po chwili usłyszała, jak ojciec sapnął na widok masywnej, ciemnej sylwetki stojącej w mroku pod drzewami. - Obserwują dom z każdej strony. Sprawdziłam to. Michaił nie tylko szpieguje nas za pośrednictwem służby, ale trzyma pod strażą. - Niech go diabli! - prychnął gniewnie Westland, podchodząc do drugiego okna, przez które ujrzał drugiego Kozaka. Książę pozwolił opaść zasłonie i odciągnął córkę od okna. - Och, Parthenio, to po prostu coś strasznego! - jęknął, wspierając się całym ciałem o krzesło, bo mało brakowało i upadłby z wrażenia. - Najwyraźniej książę mamił mnie całymi tygodniami, a ja w dodatku pchnąłem cię ku niemu! Jak mogłem być taki głupi? - Nie martw się, papo, nigdy mi na nim nie zależało. - Naprawdę? - Pozwoliłam mu zalecać się do mnie tylko ze względu na ciebie. pogoda warszawa - Coś podobnego! - Moje serce od dawna należy do lorda Draxingera. - Co takiego?! Nagle rozległo się kołatanie do drzwi frontowych. - Któż może nas odwiedzać o tej porze? - zdumiała się Parthenia. - Nie wiem. Pójdę sam i zobaczę. - Niech to zrobi kamerdyner! - A może właśnie on nas szpieguje? - upomniał ją cierpko Westland. - W takim razie ja pójdę z tobą. - Nie, Parthenio, zostań tutaj. Już ja się tym zajmę! Parthenia zignorowała słowa ojca i poszła za nim, chociaż w pewnej odległości, do westybulu. Widziała, jak ojciec machnięciem ręki odprawił kamerdynera, mierząc go podejrzliwym spojrzeniem, i ujął klamkę drzwi. Ktoś dobijał się do nich przez cały czas. - Westland, otwieraj! Muszę z tobą natychmiast pomówić! - krzyknął hrabia Lieven. Cofnął się ze zdumienia na widok księcia osobiście otwierającego przed nim drzwi. - Proszę wejść. Co się stało? - powitał go Westland. - Wasza miłość, muszę panu zająć trochę czasu - zdyszany i spocony Lieven wszedł po tych słowach pospiesznie do środka, a za nim wślizgnął się drugi mężczyzna, nieznany Parthenii. - Mam bardzo złe wiadomości - zaczął. - Czego dotyczą? - Pańskiego protegowanego, księcia Kurkowa. Dopiero co przyjechałem z Londynu. Czy może mi pan powiedzieć, gdzie on się teraz podziewa? Eva wkroczyła pomiędzy Kozaków z kocim uśmieszkiem. Miała na sobie czarny strój do konnej jazdy. Spojrzeli na nią ze zdumieniem, odrywając się od pieczenia mięsa na rożnie i czyszczenia siodeł. - Czy któryś z was mówi po angielsku? - spytała, unosząc wdzięcznie tren sukni. - Nie? Trudno! A może ktoś zna francuski? Jeden z Kozaków, ciężki i niezgrabny, podniósł się z miejsca. - Ja - odpowiedział, wycierając dłonie w mały ręcznik. - Jak się pan nazywa? cennik reklam forsal - Jestem Siergiej, sierżant. Czym mogę służyć, milady? Jaśnie oświecony książę gra w wista na turnieju. - Wiem o tym. Nadarza się sposobność ofiarowania mu miłego prezentu. Interesuje was to? Siergiej spojrzał na nią z błyskiem zrozumienia w oczach. - Milady, czy może znalazła pani dziewczynę? - Wiem, gdzie się ukryła. Siergiej natychmiast kazał Kozakom siodłać konie. Już po kilku minutach wszyscy kłusowali ku willi Knightów. Konie Evy i Siergieja szły łeb w łeb. - To tam - mruknęła, wskazując na mały, zdobny stiukami budynek niedaleko plaży. - Na pewno?